From: Marek Lipinski

Date: 2015-05-08 13:23 GMT-07:00

Subject: Waclaw Lipinski

Drogi Panie,

Nazywam sie Marek Lipinski I jestem synem Lecha Lipinskiego, wieznia Wronek w latach 1947-1956. W roku 2014 w listopadzie bylem pierwszy raz we Wronkach (jako jakby szlak pamieci o moim Ojcu). Znalazlem grob Panskiego dziadka I dostalem od P. Strozynskiego Panski adres e-mailowy. Rzecz jest o tyle interesujaca I godna chyba dokladniejszego zbadania, bo Ojciec pozostawil spisane fragmenty swoich wspomnien z okresu wiezienia. Byl tam fragment dotyczacy smierci Panskiego dziadka - jednak mimo poszukiwan nie udalo mi sie do tej pory go odnalezc. Ale czytalem ten fragment jako mlody czlowiek I pamietam mniej wiecej co Ojciec tam pisal. Pisal ze jednej nocy zbudzily go (I innych wspolwiezniow z jego celi) krzyki dochodzace z korytarza lub z innej sasiedniej celi. Cela Waclawa Lipinskiego (pojedynka) miescila sie w poblizu. Krzyki byly wolaniem o pomoc. Wiezniowie wezwali oddzialowego (co w tamtych czasach wiazalo sie z ryzykiem I bylo nielatwe) ale ten powiedzial im ze to chwilowe zamieszanie I maja sie nie interesowac I isc spac. Nastepnego dnia dowiedzieli sie o rzekomym "samobojstwie" Waclawa, ktorego "znaleziono" powieszonego na kracie drzwi. Wszyscy wspolwiezniowie byli przekonani ze zostal zamordowany bo sledczy wyczerpali wszystkie srodki (bicie I tortury nie pomagaly) by wydobyc z niego jakies informacje. Wedlug Ojca, Waclawowi zmieniono KS na dozywocie tylko dlatego ze spodziewano sie wydobyc od niego wazne zeznania. Skoro to sie nie udalo, zamordowano go.

(...)

Pozdrowienia

Marek Lipinski